do jakiej subkultury chciałybyście należeć, jeśli nie należałybyście do swojej (jeśli należycie)? napsizcie coś o ludziach wam znanych z róznych subkultur; jacy są, co sobą reprezentują.
ja się później wypowiem.
Offline
Wytrwała
kiedyś byłam punkiem i piękne to były czasy aczkolwiek dziwnym trafem moje punkowanie trwało mniej więcej tyle co moja depresja słuchałam głównie polskiej muzyki, chodziłam w kółko w tym samym i ogólnie rzecz biorąc uroczo się deprawowałam potem zaczęłam szukać czegoś innego (wiadomo, kobieta zmienną bywa ). Poszłam tropem Karcera i ich "Młodości walczącej", której to solówkę kocham i która chyba w jakiejś części sprawiła że gram na gitarze. Poznałam Gunsów (miłość od pierwszego wejrzenia ) i teraz... właściwie nie należę do żadnej z subkultur, ale najbliżej mi do rockersa. Skóra, gitara i wyraz twarzy mówiący prosto z mostu 'Fuck you" (przynajmniej tak twierdzą ci, którzy mnie znają )
Moja przyjaciółka jest metalem... nosi pełno kolczyków w uszach, nosi praktycznie wyłącznie czarne ciuchy, najbardziej na świecie uwielbia Iron Maiden. Czasami zachowuje się trochę dziwnie wobec innych 'nie-metali' uważając, że ktoś, kto nie słucha rocka, nie może być indywidualistą i nie może mieć swojego stylu.
Miałam kumpla rastafarianina fajny gość był z niego, zawsze pewny siebie i pozytywnie nastawiony do świata. I ćwiczył breakdance i parkour. Dalej... hip hopowcy... to jakby dwa typy mogę rozróżnić - sympatyczni i uprzejmi oraz ci hamscy uznający za szczyt dumy ile wódki przemycili ze sklepu do domu... nie miałam okazji poznać harleyowców, a mój wujek nim jest... ani hipisów. Ale mam do nich jakieś nieuzasadnione pretensje, chyba w zeszłym życiu nie żyliśmy w symbiozie XD
Offline
ja sama neiw eim czy należe do jakienś subkultury xD
mowią że jestem punkiem, ale dla mnie to nie ma znaczenia jakiegoś waznego;D
po pzrostu uwielbiam ostra muzyke i tyle xD
ja tam do zadnego stylu nci nie mam, zalezy po prostu od osoby..
w jednym przypadku jeden będzie punkiem, drugi np skejtem i będa przyjaciołmi
a wdrugim przypadku będe wrogami...
ja nie lubie ludzi kt orzy starsznie sie szczyca swoim stylem że jacy to oni wspaniali, szczegolnie teraz emo., bo modne jest...
wiadomo jak człowiek slucha takeij muzyk ijak ja jakos sie lepiej dogadujemy i wogóle, ale do tych innych naparwde nic nie mam do ich stylow, oni będą w porządku wobec mnie to ja do nich xD
Offline
ja jestem urodzony punk, przynajmniej tak na mnie mówią No i nikt nie potrafi zrozumieć mojej nieukrywanej miłości do polskich dobrych zespołów punk, do Green Day'a, do gitary i do grania po garażach
Offline
Hmm ja tam myślę, że do subkultury nie można należeć 'od tak sobie'. Niektórzy mówia, że są np. punkami a zachowują się zupełnie inaczej niż inni z jego subkultury. To trzeba jakby 'czuć' kim się jest. Ja nie należę do żadnej subkultury, bynajmniej tak myślę... A jeśli ktoś mnie nazwie, że jestem (dajmy na to) hipisem to sie nie obrażę, bo dla każdego będę kim innym. Jestem kim jestem, nikt tego nie zmieni
Offline
swego czasu można było mnie nazwać punkiem. buntowałam się przeciw wszystkiemu, staczałam się - tak to niektórzy określali. moja średnia w szkole spadła o... o dużo. zadawałam się nie z tymi co trzeba, przez co moja reputacja w szkole była równa 0. odbudowanie jej trwało 1 rok. cięzko było, dlatego jeśli miałabym należeć do jakiejś subkultury, to nie chcę należeć do żadnej. wolę pozostać sobą
dziwne, ale zmienił mnie facet, dzięki niemu jestem w tym miejscu, mogę o sobie powiedzieć, że jestem dobrym cżłowiekiem. zaraził mnie miłością do muzyki, on pierwszy wysłał mi link do piosenki RHCP, do Zephyr Song. ma na imię Bartek, naprawdę śwetny to był przyjaciel. skinhead. miał własne poglądy i wyrobione zdanie. uparty, stanowczy, zabawny, bystry. dlatego szanuję takich skinów jak on, chociaż wiem, że są też inni. co dewastują i w ogóle ich rola polega na niszczeniu, a nie budowaniu. poznałam też metali (tak to się odmienia?). dziwni to ludzie, aczkolwiek lubię ich, jeśli mam określać to przez pryzmat kuzynów Bartka mam dwie koleżanki pseudosatanistki. lubię je tylko dlatego, że są pseudo. satanistów nie lubię.
Offline
I to jest najważniejsze. Tolerancja wobec innych ludzi: niezależnie od tego kim są, jakie wyznają poglądy i tak dalej. Ale jest jedna rzecz której tolerować w ogóle nie można: zło dziejące się na naszych oczach. Tego chyba nikt nie toleruje
Offline
A z tym to się zgadzam. Gdy rodził się punk (lata 70. - 80.), to głównie przynależała tam młodzież, której się zbytnio w domu nie układało i tak dalej... A teraz samozwańczymi punkami są rozwydrzone panienki z bogatych domów, którym się w głowach poprzewracało i nawet nie wiedza, przeciw czemu maja się buntować. chociaż nie mówię, że tak robi każdy punk, bo tak nie jest.
Offline
Wytrwała
zgadzam się... punk "urodził się" w UK w klasie robotniczej. Tam nie było przyszłości dla tych dzieciaków... czasami to bywa wkurzające jak się widzi niektórych takich co to na wszystko stać, bo rodzice bogaci... jednak na trochę tych 'ewenementów' to zdarzają się ludzi, którzy naprawdę mają idee i popychają świat do przodu.
Przecież to nie wypindrzone lalki mieszkają na squatach...
Offline
Administrator
O tak, ci co naprawdę znają się na muzyce i wiedzą w co wierzą są jakąś nadzieją. Rozwydrzone panienki - zgadzam się. Bo w końcu co to za punk w trampach od Conversa i ciuchach z Trolla albo Croppa?
A co do subkultur, to ja jestem sobą. Łączę w sobie wiele cech charakterystycznych może dla subkultur, choćby dla punków , ale tylko do czasu gdy nie należę do żadnej z nich mogę nie poddawać się żadnym wpływom. Lubię czuć się naprawdę niezależna, a nie zachowywać się podobnie jak inni i przestrzegać niepisanych zasad dla jakiejś grupy. Chyba po prostu nie ma dla mnie jednego idealnego miejsca na świecie
Offline
Co do subkultur to niewiele moge powiedzieć.
Ostatnimi czasy zainteresowałam sie trochę gotykiem, ale gotki ze mnie nie będzie Chociaż stylizacja niektórych zespołów i mało skrajnych przedstawicielek całkiem mi się podoba to jednak nie wiem czy odważyłabym sie wyjść tak na ulicę w mojej małej mieścinie. Jeśli miałabym przybliżyć to chyba najlepiej bedzie kiedy przeczytacie to TO...
Offline
slashy - bądź indywidualistką. sama wypracuj sobie styl i nazwij gotem. przecież nie trzeba spełniać wszystkich "warunków" żeby nim być. do niczego nie będziesz przynależała... mozesz mieć włąsne poglądy polityczne. super
Offline
Swój styl chyba wypracowałam i właśnie dlatego nie będę gotem/punkiem czy metalem...
Chociaż stylem do końca tego nie można nazwać. Po prostu w to sie ubiorę, a tamtemu powiem stanowcze nie. Tak samo jest z zachowaniem i poglądami.
Poza tym co to za frajda bycie kserokopią swojego idola, "osobiste' poglądy oparte na czyiś czy spełnianie wszystkich warunków żeby być np. 100% gotem...
Cała zabawa jest w różnorodności :]
Offline
Wytrwała
Zgadzam się w stu procentach
Najważniejsze aby być sobą, bazować na ogólnych zasadach można, ale najważniejsze to samemu wypracować coś własnego To ważne w czasach, gdy człowiek jest tylko numerem PESEL
Offline